Burmistrz Jerzy Kulak uznał, że w domu kultury jest za mało dyrektorów. Był jeden, będzie dwóch. A co! Na kulturze nie można oszczędzać, jak ostatnio obwieścił burmistrz. Dyrektorem Hutnika został szef kampanii wyborczej Jerzego Kulaka – Tomasz Barton. Bez konkursu. W tym samym czasie decyzją burmistrza z pism urzędowych zniknęła informacja sugerująca, że gmina Gostyń jest „przejrzystą gminą”. Słusznie, Panie Burmistrzu. Nie ma co udawać.
Tomasz Barton pracuje w GOK Hutnik od około dwóch lat jako specjalista do spraw promocji i organizacji imprez. Przez osiem ostatnich lat był radnym związanym z lewicą. Przez pierwszą kadencję był w tym samym klubie radnych SLD co Jerzy Kulak. W następnej kadencji barw nie zmienił, a nawet lewicowemu klubowi szefował. Był dość aktywnym radnym. Wielkie było więc zdziwienie w mieście jesienią ubiegłego roku, że Barton nie będzie się ubiegał o kolejną kadencję. Nie przeszkodziło mu to jednak zostać szefem kampanii wyborczej kolegi Jerzego Kulaka. Pytany przeze mnie o rezygnację z ubiegania się o funkcję radnego dawał do zrozumienia, że ma dość udziału w lokalnej polityce. No, teraz się nie dziwię.
Dotychczasowa pani dyrektor Sabina Hoska-Kaczmarek nagle spadła ze stołka. Ale burmistrz utworzył dla niej nowe stanowisko na pocieszenie – zastępcy dyrektora. Degradacja niewątpliwa. Na dwa lata przed emeryturą. Czy były jakieś zastrzeżenia do jej pracy? Nie, nie było. Jak powiedział burmistrz na sesji, gdy rozmawiał o swoich planach z Sabiną Hoską-Kaczmarek, zobaczył w jej oczach… zrozumienie. Wydaje się, że nic jej innego nie pozostało, niż tylko zrozumieć, że w sposób niezrozumiały jej podwładny z dnia na dzień zostaje jej szefem. Koniec, kropka. Hoska-Kaczmarek dosłownie uciekła z sesji, nie chcąc odpowiadać na pytania dziennikarzy.
Teraz ma rozpocząć się audyt w domu kultury. Ma on odpowiedzieć na pytanie, czy nie należy połączyć Hutnika z biblioteką. Po audycie ma być ogłoszony konkurs na dyrektora. Wiadomo, że na emeryturę – tym razem prawdziwą, a nie wcześniejszą, na której był od wielu lat – odchodzi jesienią dotychczasowy dyrektor biblioteki Paweł Hubner. Dlaczego więc burmistrz zrobił roszadę na stanowiskach przed audytem? Odpowiedź jest prosta. Bo mógł. W tej kadencji może robić wszystko, co chce. Rządzi miastem niepodzielnie. Rada mu nie fiknie, tego może być pewien. Ma za sobą radnych ze swojego lewicowego obozu, którzy podniosą rękę na zawołanie. Nie postawi się też potencjalna opozycja spod znaku Forum Demokratycznego (czytaj: PiS przebranego w neutralne szaty), odkąd jej lider Grzegorz Skorupski dziwnie wygrzeczniał, a nawet – jeszcze w poprzedniej kadencji – walnął się w piersi i przeprosił. Za to, że z jego inicjatywy były niegdyś prane gminne brudy. Teraz już jest i będzie cichutko.
Pretekstem do stworzenia stanowiska dla Bartona były zmiany w statucie GOK „Hutnik”. Dlaczego tych zmian nie mogła wprowadzać Hoska-Kaczmarek? Jak tłumaczyła mało przekonująco wiceburmistrz Elżbieta Palka, władze nie chciały czekać z ich wdrożeniem. No to mogły nie czekać, tylko wprowadzać. Czy do tego potrzebny był Barton na stołku dyrektorskim? Bzdura. Decyzji burmistrza bronił też lewicowy radny Mirosław Żywicki, mówiąc, że potrzebny jest skok w kulturze. Chociaż w jego przypadku luźne podejście do spraw kadrowych w gminie nie powinno dziwić. W końcu swego czasu jego syna też zatrudniono w OSiRze bez zawracania sobie głowy konkursem, o czym pisałam tutaj. Taki to skok – na kasę.
Kuriozalnie brzmią odpowiedzi burmistrza na pytania o koszty zmian. Otóż burmistrz… nie wie. Zadeklarował, że jak zabraknie, to dorzuci. Z rozbrajającą szczerością przyznał, a potem jeszcze z dumą powtórzył: „Na kulturze nie zamierzam oszczędzać”. Zresztą nie oszczędza na niej już od kilku lat. W 2013 r. w stosunku do 2012 środki na płace w GOK „Hutnik” wzrosły o 25% – z 600 do 800 tys. zł. Na pytanie jednego z radnych, skąd ten właśnie skok, burmistrz nie znał na sesji odpowiedzi. Sugestię, że było to przygotowanie gruntu pod obecne roszady personalne na stołkach w ośrodku kultury uznał za niedorzeczną. Przypomnijmy jednak, że to wtedy właśnie Barton zaczynał swoją błyskawiczną gminną karierę. Wiadomo, że wiele zależy w kulturze od pieniędzy. A możemy być pewni, że tych koledze burmistrza nie zabraknie.
Niektórzy radni opozycji są zdania, że burmistrz może sobie dobierać współpracowników. Tak, ale gmina to nie jego prywatna firma. Na samorządowe stanowiska powinny być ogłaszane konkursy. I to nie tylko na posadę woźnego czy 1/2 etatu sprzątaczki w gminnej szkole. Dziwić jednak powinna ta wyjątkowa wyrozumiałość radnych, czyli osób wybranych przez mieszkańców do dbania o interesy tychże mieszkańców, a nie o interesy kolegów radnych. Ale wystarczy sobie uświadomić, że niektórzy z tych radnych sami zdobywali stanowiska w mało przejrzysty sposób. Ostatecznie przeciw tej dziwacznej uchwale był tylko Maciej Czajka. W tym głosowaniu wystąpił w roli jedynego sprawiedliwego.
Burmistrz twierdzi, że kultura jest bardzo ważna. To dlaczego w swoim programie wyborczym poświęcił jej tylko jedno zdanie, w którym na dodatek nie ma wzmianki o GOK “Hutnik”? Są dwa wytłumaczenia. Pierwsze to, że teraz nagle go olśniło. Drugie, bardziej prawdopodobne, że rewolucyjne zmiany korzystne dla kolegi były przygotowywane po cichu. Zgodnie z lewicową (pardon: rosyjską) maksymą: Tisze jedjesz, dalsze budjesz (Ciszej robisz, dalej zajdziesz).
Wypowiedzi reprezentują wyłącznie poglądy osób, które je zamieściły.