Impuls do napisania tego tekstu pochodzi od samego Jerzego Kulaka. Na standardowe pytanie o życiorys obecny burmistrz podał jedynie cztery „myślniki”. Przy okazji poinformował, że pracował nad tymi prostymi sentencjami trzy dni. Wychodzi jakieś cztery wyrazy na dobę. Jak to jest, że ktoś myśli trzy dni nad swoją przeszłością? Czy chce się tak korzystnie pokazać, czy może czegoś nie pokazywać? Postanowiłam trochę poszperać.
Cynk od czytelników
Właściwie za dużo szukać nie musiałam, bo otrzymałam stosowne linki od czytelników. Ale po kolei. Co odpisał Kulak pytany o życiorys? Wyglądało to dokładnie tak:
- rocznik 1982
- gostynianin od urodzenia
- burmistrz od 2010
- ojciec od kilku miesięcy
Same powszechnie znane truizmy. W żaden sposób nie mogłam nakłonić burmistrza do napisania kilku zwykłych zdań w formie oznajmującej, o czym szerzej była mowa w poprzednim tekście pt. Czwarta władza. Nie dowiemy się na przykład z tej biografii, czym zajmował się burmistrz po studiach. Czarna dziura? Skądinąd wiadomo, że był asystentem posła Marka Siwca związanego z SLD i Twoim Ruchem Janusza Palikota. Widocznie nie jest już teraz z tego dumny.
Marsz Równości
Z czego jeszcze może nie być dumny? Być może ze swoich poglądów. Jerzy Kulak, który dopiero za rok miał zostać burmistrzem Gostynia, w 2009 r. wziął udział w Marszu Równości w Poznaniu. Kolorowe baloniki, tęczowe flagi, progejowskie transparenty – te sprawy.
Jerzy Kulak prezentuje nam się już na pierwszym zdjęciu w fotorelacji zamieszczonej na Wirtualnej Polsce – pod czerwonym transparentem. Zresztą zobaczcie sami całą galerię.
Minęło pięć lat. W życiu młodego człowieka to sporo czasu. Zapytałam więc burmistrza o kwestie dotyczące aktualnego światopoglądu.
1) Czy w dalszym ciągu podpisuje się Pan pod inicjatywami firmowanymi przez środowiska homoseksualne organizujące Marsze Równości?
2) Czy brał Pan udział (przed 2009 r. lub po nim) w innych Marszach lub Paradach Równości?
3) Czy jest Pan za wprowadzeniem legalizacji związków partnerskich obejmujących także osoby homoseksualne?
4) Czy uważa Pan, że homoseksualiści są w Polsce dyskryminowani?
5) Zbliża się 11 listopada i stąd pytanie, czy jest Pan zwolennikiem czy przeciwnikiem słynnej warszawskiej tęczy?
Jerzy Kulak uchylił się od odpowiedzi, prosząc o doprecyzowanie „jakie środowiska mam na myśli”. Widocznie określenie „homoseksualne” jest dla burmistrza za mało konkretne.
Za Palikotem z ulotkami
Na czas tej kampanii burmistrz odciął się też od swojej lewicowej przeszłości, o czym pisałam m.in. w tekście Gostyńskie kameleony. Stworzył swój komitet. Jerzy Kulak lansuje w tej kampanii hasła odpolitycznienia samorządu, pozostając dalej członkiem SLD. Urzędujący burmistrz od maja nie chce mieć nic wspólnego z lewicą, choć korzysta z jej oficjalnego poparcia, do czego nawiązywał tekst Kto za kim stoi.
Jeszcze w maju tego roku Jerzy Kulak w ogniu aparatów mediów gościł na rynku Marka Siwca, kandydującego do Parlamentu Europejskiego. A dwa lata temu w doborowym towarzystwie Janusza Palikota roznosił ulotki w Jarocinie, promując lewicowego kandydata na burmistrza tego miasta.
Tęczowy Gostyń?
Jerzy Kulak poczuł się obrażony pytaniem go o przeszłość. Uznał to za osobisty atak. Ale dlaczego przypominanie czyichś poglądów miałoby być dla niego obraźliwe? Przecież to idealna okazja do promowania bliskich sobie przekonań! Może właśnie dzięki przypomnieniu swojej przeszłości zyska Pan dodatkowe głosy – w tym przypadku gostyńskich gejów i lesbijek. Żeby była jasność – osobiście nie mam nic przeciwko osobom homoseksualnym. Lubię po prostu, kiedy ludzie mówią wprost, z jakim środowiskiem sympatyzują.
Wyborcy mają też prawo znać Pana poglądy społeczno-polityczne. Szczególnie kiedy je Pan publicznie manifestuje – w końcu nie pytam o prywatne osądy wygłaszane przy rodzinnym stole. Pana przekonania powinny być dla wyborców transparentne. Zbudował Pan rynek z kolorowymi fontannami. Może w przyszłości dobuduje Pan równie nowoczesną i kolorową tęczę? Co by nie było, nie odciął się Pan od jej warszawskiego odpowiednika, tylko dopytywał, „co oznacza popieranie środowisk homoseksulanych”. Dla mnie oznacza ono choćby maszerowanie pod tęczowymi flagami i progejowskimi transparentami. A dla Pana?
To nie atak. To ukazanie pewnej prawdy, i to utrwalonej na zdjęciach oraz filmach. Chyba się Pan jej nie wstydzi?
Wypowiedzi reprezentują wyłącznie poglądy osób, które je zamieściły.