Tajemnice pewnej parafii

01
04

O pedofilskich skłonnościach proboszcza wiedzieli praktycznie wszyscy, choć nie wszyscy chcieli o tym głośno mówić. Na moje pytania jedni reagowali zażenowaniem, inni oburzeniem, jeszcze inni nerwowo uśmiechali się pod nosem. To jedna z tych spraw, koło których trudno przejść obojętnie, choć jak dotąd nikt nie miał odwagi jej publicznie poruszać. Być może czas spojrzeć prawdzie w oczy i nazwać rzeczy po imieniu.


Molestowanie seksualne jest kwestią niezwykle delikatną. Ale kiedy chodzi o osobę duchowną – staje się już ekstremalnie trudnym tematem dziennikarskim. Tym niemniej postanowiłam się go podjąć, choć nie wszyscy parafianie sobie tego życzyli. Część wolałaby zachować sprawy po staremu i udawać, że dopóki nikt oficjalnej skargi nie złożył, to sprawa nie istnieje. Najsmutniejsze jest w tym wszystkim to, że cała sprawa trwa już ponad trzydzieści lat. Trzydzieści lat! Ilu chłopców mogło zostać w tym czasie skrzywdzonych? Kilku, dziesiątki, a może setki? Wszystko zależy od tego, jak definiować krzywdę, bo część parafian zdaje się bagatelizować sprawę. Czy molestowanie to tylko stosunek seksualny? A wkładanie ręki w majtki jeszcze nie? A chwytanie za penisa? A klepanie po tyłku? A kazanie dotykać się w kroku? A gryzienie w ucho?

 

Immunitet na molestowanie

„Bohater” tego tekstu jest proboszczem w średniej wielkości, popegeerowskiej wsi w powiecie gostyńskim. Ponieważ większość moich rozmówców chciała pozostać anonimowa, nie mogę zdradzić nazwy. Dość powiedzieć, że zaczyna się ona na literę znajdującą się w definitywnie drugiej połowie alfabetu. Aby pojąć, dlaczego ten przerażający stan mógł trwać dziesiątki lat, trzeba zrozumieć specyfikę tradycyjnej wiejskiej religijności. W mniejszych miejscowościach ludzie czasem mylą jeszcze Boga z księdzem.

„Nie chcę w to wierzyć, co oni o nim mówią. Jestem z domu nauczony, że księdza należy szanować.” To jedna z tych wypowiedzi mieszkańców, która dobitnie wyjaśnia sedno sprawy. Ludzie na wsi generalnie są prostolinijni, stanowczy i przywiązani do tradycyjnych wartości. Gdyby ktoś dobierał się im do majtek – a tym bardziej ich dzieciom – pewnie nie obyłoby się bez rękoczynów, które raz na zawsze postawiłyby sprawę jasno. Ale na osobę w sutannie nikt ręki nie podniesie, bo „księdza należy szanować”. Jeden z rozmówców przyznał, że był molestowany już jako dorosły człowiek, kiedy – z racji wieku – umiał się obronić. Księdza odepchnął, ale kiedy chciał mu się odwinąć, ręka zawisła mu w powietrzu.

A oto jego relacja:

Chcę, żeby to wszystko wypłynęło w końcu na wierzch. Ale boję się, żeby mnie ludzie błotem nie obrzucali. Nie chcę być czarną owcą w stadzie, w smole mnie utopią i w pierzu wytarzają. Ale dobrze, powiem… Ksiądz często zapraszał mnie na probostwo. Mówił, że sobie wypijemy. Nie chodziłem, bo wiedziałem, czego się mogę spodziewać. Kiedyś musiałem jednak pójść po zaświadczenie. Przyjął najpierw dwie panie, choć przyszły dopiero po mnie. Na koniec znalazł czas dla mnie. Usiadłem na krzesełku, a on usiadł mi na kolanach. Zaczął mnie pociągać za włosy. Włożył rękę tam… Schwyciłem mu ręce i tak wykręciłem, że zaczął wrzeszczeć z bólu. Szedłem do drzwi trzymając go i ciągnąc za sobą. Klamkę udało mi otworzyć naciskając tyłkiem. Uciekłem.

Innym razem poszedłem do niego do spowiedzi. Przytrzymał mnie bardzo długo, aż ludzie zaczęli dziwnie patrzeć, a ja zrobiłem się czerwony. Pytał, czy nie mam innych zainteresowań seksualnych, czy uprawiam samogwałt. Z początku nie wiedziałem, o czym on mówi. Grzechy wyznałem, a on dalej swoje. Pytał się, czy narożnika od poduszki nie przygryzam? A co robię z konikiem?

Gdy kiedyś pojechałem po niego na kolędę, to nim wsiadł do samochodu, już miałem rękę na kolanie. A nim dojechaliśmy na miejsce – ta ręka była w kroku.
Innym razem szedłem z wieńcami do kościoła jako ostatni, to cały czas klepał mnie po tyłku. Kiedyś, jak chodził po kolędzie, odprowadzałem go wieczorem do sąsiada. Ta droga trwała wieczność. Zaczął się do mnie tak dobierać, że nim doszliśmy na miejsce, spodnie mi spadły, bo zdążył mi odpiąć zamek. Sąsiad jest świadkiem. I ten sąsiad powiedział o sprawie ze spodniami przy mojej mamie. „A co wy gadacie?!” – oburzyła się na nas, a nie na księdza.

Proboszcz wielokrotnie chwytał mnie za przyrodzenie, niby przypadkiem. Jak raz specjalnie przeciskał się przez drzwi, żeby mnie złapać, to tak go popchnąłem, aż mu sutanna pękła na krzyżu. Kiedyś nie wytrzymałem i postanowiłem załatwić sprawę po męsku. Jednak nim to zrobiłem, ręka mi zastygła, bo przebiegło mi przez głowę „Jezu, co ja robię?! Przecież to ksiądz!”. Proszę pani, tak zostaliśmy wychowani. Księdza mieliśmy szanować.

Opowiadał mi kolega, że poszedł kiedyś dać na zapowiedzi. Został sam z księdzem. Ksiądz zapytał go, czy jest przygotowany. Powiedział, że tak, bo był gotowy do ślubu. Ksiądz uzupełnił pytanie: „Na wszystko?” Po czym rzucił się na niego i przewrócił go na biurko.


Szkoła molestowania

Mając tak potulnych parafian, ksiądz mógł czuć się bezkarny. A pole do popisu miał duże – a to ministranci, a to dzieci komunijne, a to uczniowie w szkole. Jak usłyszałam od moich rozmówców, ksiądz lubił chłopców z kręconymi włoskami. Sadzał ich sobie na kolana, także przy pełnej klasie. Czasem prosił też o drobne przysługi, jak choćby masowanie wewnętrznej strony ud w okolicach krocza. Podobno także podgryzał czasem w uszko. Takie pozornie niewinna zabawy. Ale dzieci wiedziały, że coś jest nie tak. Powstał nawet taki „dowcip” – kiedy dzieci przebierały się na lekcje wuefu, ktoś krzyczał „Ksiądz idzie!” i wtedy chłopcy nagle przykrywali się, kto czym tylko mógł.

Nauczyciele oficjalnie nie widzieli problemu. Nikt – jak powiedział mi dyrektor – tej sprawy mu nie zgłaszał, więc on się jej nie tykał. Pogłoski o pedofilskich zachowaniach księdza oczywiście słyszał. I chyba nie były mu obojętne, bo dyrektor szkoły przyznał mi, że poczuł ulgę, kiedy proboszcz odszedł na nauczycielską emeryturę – ulgę także z TEGO powodu. Tego, o którym wszyscy wiedzą, ale którego oficjalnie nie ma.

A jednak z relacji wielu świadków wynika, że ksiądz na lekcjach religii pozwalał sobie na bardzo dużo. Jak wspominają byli uczniowie, jeszcze kilka lat temu – choć teoretycznie uczył tylko maluchy – nad wyraz chętnie brał zastępstwa w starszych klasach, gdzie dzieci mają już powyżej dziesięciu lat.

Wybierał takich mniejszych chłopców, brał na kolana, za uchem lizał. Potem po lekcji ten wybrany szybko uciekał, potwornie się wstydził. Mówiliśmy nauczycielom, ale nic z tym nie zrobili.


Inny wspomina:

W guście księdza był mój kolega, blondyn. Ksiądz brał go na kolana, dotykał po rączkach, po piersiach, po brzuszku – pod koszulką, na gołe ciało. Wszyscy się śmiali.

Gdy pytam, jak reagował ten kolega, słyszę: „A co by pani zrobiła, jakby pani miała 10 lat?”

Inny z nastolatków wyznał, że ksiądz miał z nim religię jeszcze w zerówce. I tam znów podobny schemat, ale inny scenariusz: ksiądz się skarży maluchom, że jest chory, bolą go ręce i nogi. Pyta więc, które dziecko będzie tak miłe, że go pomasuje?

Nieświadome niczego dzieci oczywiście chciały mu pomóc. Ksiądz prosił więc o masowanie mu bolących palców, a także nóg… w okolicach krocza.

„On był lubieżny, a my po prostu wtedy nie wiedzieliśmy, o co chodzi….” – mówi obecny 18-latek.

 

Porno na plebanii

O tym, jak ksiądz traktował ministrantów, opowiadali mi ludzie w bardzo różnym wieku. Niektórzy służyli do mszy już w początkach jego proboszczowania. Jeden z nich mówi tak:

Ksiądz miał zwyczaj wybierać sobie w zakrystii jednego chłopca. Raz kiwnął palcem na jednego, raz na drugiego. Ksiądz siadał w otwartym konfesjonale, sadzał sobie chłopca na kolana i przyciskał go w różnych miejscach. Szeptał mu coś do ucha i śmiał się. Taki „wybrany” ministrant musiał to wszystko znosić. Ale po mszy świętej pierwszy wybiegał z zakrystii wprost do domu, nie czekając na nikogo. A na drugi dzień nie chciał z kolegami o niczym rozmawiać.

Jak relacjonuje były ministrant, takie „chuci” nachodziły księdza zwłaszcza przed pierwszą niedzielną mszą. Co sprytniejsi zapisywali się więc na godz. 11.00, żeby zmniejszyć ryzyko. Ale także po mszy działo się bardzo źle.

To były czasy kaset wideo. Ksiądz pozywał nam filmy porno, czekając na naszą naturalną męską reakcję. Na plebanii miał też dmuchane lalki i inne akcesoria erotyczne. 

Inny ministrant – obecnie już ponad trzydziestoletni – wspominał, jak ksiądz lizał jego kolegę za uchem i wkładał mu ręce w majtki. Kolejny młody człowiek w wieku obecnie około dwudziestu lat relacjonuje:

Tylko raz służyłem do mszy. Ustawialiśmy się w szpaler, po trzech z każdej strony. Musieliśmy być na tyle blisko, żeby ksiądz miał trudności z przejściem, bo chciał się o nas poocierać. Po mszy ksiądz mi zarzucił, że niby to nie umiałem dzwonić dzwonkami. Pokazywał mi jak to się robi, obmacując mnie przy tym. Rzuciłem komżę i wyszedłem. Powiedziałem ojcu, że więcej nie pójdę. Nie mówiłem, dlaczego. Bo w domu rodzice, dziadkowie, gospodarstwo…. A tam ksiądz jest święty. Ksiądz jest Bogiem. Dzieci zwykle nie mówiły dorosłym, bo bały się, że będzie wojna w domu. A rodzice jak się nawet dowiedzieli, to wyciszali sprawę, bojąc się, że będą dziecko w szkole prześladować, nazywając „kolegą pedała”.

 

Moralny abstynent

Spytacie mnie zapewne, dlaczego nie poszłam z pytaniami bezpośrednio do księdza? Otóż poszłam. Ksiądz w czasie spotkania kilkakrotnie straszył mnie policją. Kwestionował również moje prawo do rozmów z parafianami. Wezwał też na pomoc sołtysa, który jednocześnie jest radnym gminnym.

„Pani mi przeszkadza na wiosce!” – ruszył na mnie rozeźlony sołtys. I zapewnił jednocześnie: „Mnie ksiądz proboszcz nie przeszkadza”.

Sam proboszcz pytany przeze mnie zaprzeczył, jakoby molestował chłopców lub mężczyzn. Przyznał się jedynie do wykorzystywania dzieci… do masowania mu palców. Winy kategorycznie się wyparł: „Żadnego molestowania nie było, nawet po pijanemu, bo ja alkoholu nie piję”. Sprawę podsumowuje krótko: „Nikomu żadnej krzywdy nie zrobiłem, a tym bardziej moralnej”.

Komu wierzyć – księdzu czy parafianom – czytelnicy muszą sami ocenić…

 

KOMENTARZ:

Choć już opowieści przytoczone w powyższym tekście są świadectwem głębokiej patologii, nie są wszystkim, do czego udało mi się dotrzeć. Rozmawiałam także z osobą, która odważyła się opowiedzieć o stosunkach seksualnych, do jakich jako młodzieniec miał być przez księdza zmuszany. Niestety, sprawa działa się w na tyle odległych czasach, że karalność opowiedzianych czynów już się przedawniła. Zobowiązałam się nie ujawniać na razie szczegółów, aby nie wskazywać na mojego informatora, który bardzo chciał pozostać anonimowy. W sumie trudno mu się dziwić – strach przed powiedzeniem trudnej prawdy może paraliżować nawet najodważniejszych. Tym niemniej ten obecnie już dorosły mężczyzna – zanim się wycofał z publikowania swojej opowieści – dał mi czytelną wskazówkę. On po prostu nie chce być jedynym, który opowie szokującą prawdę. Jeśli znajdą się także inni gotowi ją ujawnić, obiecał, że on także zdobędzie się na odwagę.
To wszystko jest ważne, nawet jeśli działo się już dawno temu. Ksiądz dalej ma kontakt z dziećmi, z którymi spotyka się, przygotowując je do komunii. Ma także ministrantów. Nie wiadomo, co tam się dzieje. Byłoby rzeczą straszną, gdyby niepotrzebny wstyd i strach powstrzymał kogoś przed ujawnieniem prawdy, umożliwiając tym samym kontynuowanie opisanego procederu i krzywdzenie kolejnych dzieci.

Warto też wiedzieć, że pedofilia prawnie przedawnia się dopiero po dwudziestu latach. Dodatkowo w konkretnych przypadkach Watykan może cofnąć przedawnienie nawet po tym czasie, a papież Franciszek twardo stoi po stronie molestowanych dzieci, a nie po stronie ich krzywdzicieli w sutannach. Czasy się zmieniły.

Być może ten tekst przeleje czarę goryczy i parafianie odważą się powiedzieć rzeczy do końca. A ci, którzy wyjawią swoje historie, będą widziani we właściwym świetle – jako osoby, które prawdę cenią ponad tzw. święty spokój. Bo ten spokój wcale święty nie jest. Wręcz przeciwnie, uległość wobec zła jest grzechem, nawet jeśli to zło jest przebrane w sutannę. Warto pamiętać, że Chrystus nadstawiał drugi policzek, a nie drugi pośladek. A kiedy było trzeba – siłą przepędził przekupniów ze świątyni. Może już czas?

PS. Domyślam się, jakie zarzuty spadną na mnie, jako na pierwszą osobę, która odważyła się napisać o tej bulwersującej sprawie. Wiem też, że jeden z moich rozmówców zgłosił się już kiedyś ze swoją historią do lokalnej gazety, ale ta nie odważyła się podjąć tematu. Chcę więc postawić sprawę jasno – to nie jest atak na Kościół. To jest atak na pedofilię. Jeśli ktoś nie rozumie różnicy i woli kryć sprawcę, staje się jego wspólnikiem. A mieszkańcom parafii pragnę zadedykować słowa Kazika Staszewskiego, który – tak jak i oni w większości – jest szczerym, prostolinijnym facetem: „Widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę, niech się wstydzi ten co robi – nie ten co widzi”.

Osoby, które zdecydują się opowiedzieć coś więcej, proszę o kontakt na adres: 

Komentarze na stronie nie są moderowane na bieżąco.
Wypowiedzi reprezentują wyłącznie poglądy osób, które je zamieściły.
  • Poinformowany

    Andrzej W. Parafia Żytowiecko gmina poniec

    • obiektywny

      zastanów się człowieku co Ty piszesz? Może sam napisz swoje imię i nazwisko oraz adres. Jesli sądzisz że twój wpis jest cool – to jesteś prosty i nie masz żadnej granicy

      • 92′

        i tak wszyscy wiedzą o kogo chodzi więc dlaczego tego nie napisać?

  • Gosc

    Brawa dla autorki! Nobla jej dac za to że odwazyla się przełamać granicę! A wy zacofani że wsi zastanówcie się jak czują się ofiary które nawet nie maja rodziców po swojej stronie bo patologia „w księdzu widzi boga”. Pewnie nie jeden pan za lodzika jakąś drogą sprawę załatwił w kościele.

  • Marlena

    I do tego został dziekanem… żal mi tego głupiego człowieka… wprawdzie najlepszy kolega to Julius P.

    • dotkniety

      Już nim nie jest od lutego

  • majka

    Pani Lilu sama Pani się przekonała jak ów jegomość traktuje ludzi. Skoro Panią (dziennikarza) potraktował delikatnie mówiąc jak intruza to proszę sobie wyobrazić jak traktuje parafian. Myślę, że prokuratura mogłaby znaleźć wiele ciekawych rzeczy w komputerze tego osobnika. Myślę, że wcześniej właśnie tam należało zgłosić problem, bo teraz księżunio zdąży spalić komputer i kupić na jego miejsce trzy czyste jak łza. Niemniej szacun dla Pani za odważne podejmowanie trudnych tematów. Pozdrawiam,

  • R

    Żytowiecko gmina Poniec, bardzo głośna afera w moich okolicach. Sprawa powinna być nagłośniona ale przecież w zatopkowych polskich wsiach wolą żeby gwałcić ich dzieci i jeszcze najlepiej namówić dziecko do służby w kościele niż zaryzykować że złotego księdza jeszcze urażą drążąc temat.

  • proboszcz

    Żytowiecko zgadza się… a ponoć sporo wyszło jak jego komputer miał awarię… informatyk musiał powiadomić organy ścigania.

  • :)

    Przykre to, że lokalne media zapominają o swojej misji jaką pełnią wobec mieszkańców powiatu. Bardzo dobrze Pani zrobila udostępniając ten tekst, bo nie sztuką jest umyć ręce. Postawa godna dziennikarzy z Spotlight ujawniających sprawę pedofii w Bostonie. Może na mniejszą skale ale to bez znaczenia, bo to wlaśnie powinno być zadaniem prawdziwego dziennikarza. Być może artykuł przyczyni się do rozwiązania sprawy i wyciągnie inne ukryte w sąsiednich, wiejskich społecznościach tajemnice związane z ludźmi kościoła.

  • ja

    Ten ksiądz uczył mnie religii wiele lat temu. Pamiętam jak chłopcy siadali mu na kolanach, jak ich miział i całował, jak kazał siebie dotykać. Cała szkoła wiedziała, każdy kolejny dyrektor wiedział, ale żaden nic nie zrobił. Bo to na wsi wstyd! A ukrywać pedofila to nie wstyd? Poza tym ksiądz znany jest lokalnej policji, bo zdarza mu się prowadzić po pijaku. Brawa dla dziennikarki, nareszcie ktoś o tym powiedział!!!

  • xxxxxx

    A Pań Tomasz przygotowujący dzieci do bierzmowania? Młody facet, najpewniej kochanwk który przygotowywał jedną grupę do bierzmowania. A w trakcie mszy wjeżdżał białym autem na podwórze księdza. Cieszę się że w końcu ten temat został poruszony. Z perspektywy czasu śmieszy mnie jedynie to, że przecież uczył w szkole i nie zareagował żadennauczyciel, dyrektor też siedział cicho. Sołtys nie przeszkadza ksiądz? Przy każdej najmniejszej okazji go wyśmiewa.

  • Obiektywny

    Nie wiem, dlaczego od razu cała parafia „odważyła się” coś napisać… Pytanie tylko dlaczego dopiero teraz.. Skoro każdemu to przeszkadzało.. Swoją drogą jestem ciekawy, skąd pochodzą te wszystkie informacje, które pani redaktor udało się zdobyć. Nie, nie bronię księdza, bo dobrze wiem, że kolokwialnie mówiąc, swoje za uszami ma”, ale ludzie, w tej historii to chyba tylko smoków brakuje.. Nie podważam, ale też nie do końca jestem skłonny w to wszystko uwierzyć.. Sam byłem uczniem szkoły w Żytowiecku i chociaż na lekcji zdarzało się, że ksiądz brał jakiegoś dzieciaka na kolana, to o rzekomym żarcie na lekcjach wychowania fizycznego nie słyszałem.. A dmuchane lalki? Śmiać się chce, z tego, że ludzie tak szybko potrafią dokleić komuś łatkę.. Wypowiedzi anonimowych ludzi, też budzą sporo wątpliwości, bo coś wymyślić i napisać każdy potrafi.. nie wspominając już o tym, że pani redaktor, z jednej strony pisze jaka to ludność wiejska jest prosta, zacofana wręcz.. a z drugiej przytacza wypowiedzi osób, które posługują się związkami frazeologicznymi typu „wytarzają mnie w smole i pierzem obrzucą”.. albo słowo „lubieżny” z ust osiemnastolatka.. który młody człowiek „ze wsi” używa takich słów czy zwrotów.. Faktem jest, że sprawą nie zajmowali się nauczyciele, ale otoczka jaką wytworzyła pani Lila, jest chyba sporo przesadzona.. Parafia aż huczy od plotek.. nie wspominając już o tym, że zgodnie z nimi ksiądz proboszcz po wypłynięciu całej sprawy na powierzchnie.. stracił prawo jazdy, co oczywiście jest bzdurą (chociażby na święconkę jeździł własnym autem, ale i z innych źródeł wiem, że to kłamstwa..) Myślę, że czytelnikom przydałoby się trochę więcej obiektywizmu, a do całego artykułu polecam podejść z dystansem.. Proponuje poczekać, skoro ksiądz jest winny to prędzej, czy później się tego dowiemy.. a taka nagonka niczego nie zmieni…

    • wieśniak

      Taaa nie bronisz księdza, właśnie widać.

      Piszesz że dmuchana lalka to na pewno doklejanie łatki. A co, sam zaglądałeś księdzu pod łóżko, że wiesz co on tam ma a czego nie ma?

      i że ludzie na wsi nie wiedzą co to znaczy „lubieżny” to też takie mądrzenie się w stylu w dupie byłem gówno widziałem.

      Wogóle jak ktoś pisze o sobie „obiektywny” to znać już głupka co to wszystkie rozumy pozjadał a przeczy sam sobie. Raz mówi że czemu tak późno wychodzi na jaw, a na końcu że prędzej czy później i tak sami byśmy się dowiedzieli. Nie dowiedzielibyśmy się póki Pani Lila się za ten temat nie zabrała bo wszyscy wiedzieli ale się bali. A tacy „obiektywni” to by chcieli żeby wszystko było po staremu.

      • Obiektywny

        A jaką ma Pan gwarancje, że to co tu jest napisane jest prawdą? Skoro jak to Pan nazywa „pod łóżko mu nie zajrzała? Argument o wyrazie lubieżny został przeze mnie użyty w celu poparcia tezy, że wypowiedzi, które są tu przytoczone MOGĄ delikatnie mówiąc być wymyślone.. nie chodzi mi o to, że ktoś ze wsi nie zna takiego wyrazu, tylko o to który 18-latek użyłby go w swojej wypowiedzi… A co do przeczenia samemu sobie.. Proszę przeczytać jeszcze raz, bo chyba problem tkwi w zrozumieniu tekstu.. chodziło mi o to, że jestem ciekawy dlaczego dopiero teraz wszyscy się obudzili, a to, że prędzej czy później dowiemy się jaka jest prawda to zupełnie inna kwestia.. I nie, nie chce, żeby było po staremu. Sprawę trzeba wyjaśnić i to nie podlega dyskusji..

        • nauczyciel

          W kinach jest teraz wyświetlany Spotlight – film nagrodzony Oscarami. Opowiada bardzo podobną historię, a jedyna różnica polega na tym, że Spotligh dzieje się w dużym mieści w USA, a opisana historia dotyczy polskiej wsi.

          Dokładnie ten sam schemat – w filmie przez 30 lat zamiatano pod dywan przypadki molestowania przez księży z Bostonu i dopiero odważne śledztwo dziennikarskie wykazało, jak się sprawy miały.

          I proszę nie mówić, że „dlaczego dopiero teraz” i „tylko smoków brakuje”, jeśli w Ameryce w wielkim Bostonie działo się dokładnie to samo. Pana sposób argumentacji obwinia ofiary, co jest niedopuszczalne. Tam też był paraliż poszkodowanych i świadków, którzy czuli, że i tak nic nie da się zrobić. Tam też był strach lokalnych władz i mediów przez ruszaniem tej śmierdzącej sprawy. Wypada się więc tylko cieszyć (przez łzy), że obie sprawy wyszły na wierzch, bo wiele innych zapewne nigdy nie zostało wyciągniętych z ciemności.

          • Obiektywny

            Paraliż świadków? A teraz od razu ustąpił? Wszyscy od razu wszystko dokładnie wiedzą, z najdrobniejszymi szczegółami.. Facet skarży się, że ksiądz go przy konfesjonale dłużej zatrzymał i zadawał dziwne pytania, ale przecież siłą go tam nie trzymał.., mógł po prostu sobie pójść.. Ale już pomijając to wszystko.. Czy ksiądz jest winny czy nie, najbardziej irytuje to, że każdy ma od razu tyle do powiedzenia, nawet osoby nie związane z tematem dorzucają swoje trzy grosze.. a plotka plotkę rodzi.. Słowa krytyki na proboszcza słychać już długie lata i ze swoimi opiniami nikt się nie ukrywał, więc dlaczego od razu ludzie teraz wypisują, że bali się odezwać? Skoro wcześniej otwarcie mówili jakie mają zdanie..

            Jeśli faktycznie takie sytuacje miały miejsce, to najmocniej współczuje ofiarom, ale z drugiej strony, jeśli takie coś mi by się przytrafiło to wątpię, że pozostawiłbym to bez rozgłosu..

          • wieśniak

            Prawdziwy bohater z ciebie, gieroj – znać że miastowy

          • Obiektywny

            I pudło!

          • Parafianka

            My pana znamy i Pani Lila też

      • obiektywny

        Co innego bronić księdza, co innego być obiektywnym – poszukaj w słowniku co to znaczy bo widzę, że masz braki intelektualne.
        Powiedz mi anonimowy komentatorze co ma pedofilia z dmuchaną lalką?? Dlaczego wierzycie w wszystko co jest napisane? przecież to śmieszne??

        I podobna sytuacja z „oddaniem komputera do informatyka ” – informatyk powinien karnie odpowiadać za naruszenie cudzej prywatności… Ciekawy jestem ile osób teraz odda swoje komputery, swoje dyski do informatyków z Krobi? Bo ja jak każdy człowiek, mam coś do ukrycia i nie po to daję komputer do naprawy, aby ktoś mi grzebał w moich plikach prywatnych… To naruszenie prywatności – jest karalne!

        tak samo jak oskarżenia bez dowodów (anonimowe) – tak to każdy potrafi, ale dlaczego nikt nie ujawni się oficjalnie? Skoro cała wieś wiedziała przez 20? lat o problemie?? To śmieszne :)

  • uczeń

    jestem facetem po 40stce ten księciunio uczył mnie religi podczas tej niby nauki katechezy miał jednego ulubionego chłopca bral go na kolanka wkładał mu ręce pod koszulkę głaskał plecki brzuszek drugą ręke wkładał sobie pod swoją sukienkę w ok krocza swojego krocza tak było widać co on nią robił sami wiecie .Mieliśmy wtedy po 12 lat może mniej lub więcej jakie dziecko wiedziało w tamtych czasach co to pedofilia co to sex co to molestowanie.Jak to się teraz mawia pokolenie JP2 wychowane w wierze ale nie w boga tylko w wierze w ksiedza w papieża

  • obiektywny

    Żeby pojawiła się wina, należy wskazać dowody, konkretne a nie tylko opinie anonimowych osób. Mam nadzieję że Pani redaktor pisała prawdę, w przeciwnym razie bardzo naruszyła zasady etyczne i prawo…
    Jeszcze nie dawno słyszeliśmy słowa „Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień” – rzucacie kamieniami, ale od tak cała parafia żytowiecka zrobiła się święta, tłumacząc sobie swoje winy, grzechy ?
    może czasem warto spojrzeć na siebie, niż innych oczernić że prawnych dowodów – bo póki ich nie ma oficjalnie taki artykuł nie ma prawa bytu ( na domysłach??)

    • Obiektywny

      Niefortunną nazwę Pan wybrał, zaraz będzie, że to znowu ja piszę i jeszcze sobie odpowiadam na komentarze.. ale zgadzam się, może przesadzę pisząc, że kłody u siebie nie widzą, a słomka u innych przeszkadza, jednak trochę przerostu formy nad treścią w artykule widać..

      • obiektywny

        Moim zdaniem artykuł jest przesadzony i na prawdę ktoś pojechał po bandzie… Znam miejscowość, znam okolice i moim zdaniem 1/4 artykułu jest trafna… Powiem więcej, znam księdza i myślę że reszta wyssane z palca, nie potwierdzone twardymi dowodami. Ale po kolejnym przeczytaniu w/wym. artykułu faktycznie jeszcze brakuje smoków i elfów….

        przepraszam za nazwę, ale nie jestem osobą która bez dowodów będzie kogoś skreślać. Wiadomo jest nie od dzisiaj, że ów ksiądz miał wielu przeciwników w wiosce, wiele osób go nie lubiło i myślę, że Ci ludzie pierwsi poszli na całość… mało w tv mamy trudnych spraw itp?

        Wstyd mi za te komentarze które czytam pod artykułem, wszyscy są anonimowi wiec czy wasze słowa są prawdziwe? Każdy w internecie może napisać (wymyślone słowa) wiec to zależy od człowieka, czy ma dystans do życia, czy gorącą głowę….

        i ostatnia sprawa, obsmarowaliście człowieka, jest znajdą się dowodu to poniesie karę, jeśli ich nie będzie to zobaczcie jak jeden artykuł zniszczył cały wizerunek i opinię publiczną księdza… To jest szok. Nikt z Nas nie chciałby być w jego sytuacji.
        Życzę każdemu aby czasem pomyślał co pisze, a jeśli już ma dowodu to niech ujawni skoro „wszyscy o tym wiedzą i wiedzieli” – dlaczego jesteście anonimowi? ?

        • http://3dno.pl/ Adam Gabryelów

          Normalnie z idiotami nie dyskutuję, więc to moja ostatnia wiadomość. Ale skoro jestem już przy komputerze…

          1) Jak dotąd żadna prokuratura ani policja nie szuka dowodów (chyba że o czymś nie wiem, bo nie mieszkam w Gostyniu, więc obecną sprawę znam tylko z tego artykułu), więc mówienie „jak znajdą dowody, to poniesie karę” jest bezsensowne, bo to są dwa różne procesy – opisywanie czegoś i hipotetyczne policyjne śledztwo. Tak jak i oderwana od rzeczywistości była poprzednia wypowiedź o tym, że o sprawach można pisać dopiero kiedy sąd wyda wyrok. To właśnie dzięki pisaniu wiele spraw trafia do sądów.

          2) Trzeba być skończony hipokrytą, żeby zarzucać innym brak podpisywania się nazwiskiem, kiedy samemu się tego nie robi.

          Naprawdę zachodzę w głowę, czy osoba chowająca się za nickiem „obiektywny” jest bardzo zręczny manipulatorem czy po prostu bezrefleksyjnym idiotą. Z tymi ostatnimi problem jest taki, że idiota nie wie, że jest idiotą (własnie dlatego, że nim jest) i obficie wygłasza swoje „mądrości” dookoła, choć są one niespójne logicznie, a ich sens jest tylko pozorny.

          • obiektywny

            Powiedz mi jak to możliwe, że psycholog zamiast pisać kulturalnie, na poziomie, obraża drugą osobę?
            Sugerujesz mi, że jestem idiotą, że jestem pedofilem, lub mam takie skłonności ?

            I to piszę psycholog? Wybacz, ale poniżasz się takim twierdzeniem. Rozumiem że każdy może napisać co myśli w owych komentarzach, ale bez przesady. Możesz być nawet psychiatrą, lecz z tego co widzę w Warszawie nie nauczyli Cię kultury osobistej, ani szacunku do drugiej osoby, nie ważne kim by ona nie była. Co z tego ze studiujesz/ studiowałeś psychologię społeczną, gdy tak się zachowujesz… czy ja cię w moich wypowiedziach obrażam? Piszę do Ciebie (idioto, pedofilu?).
            Czy jeżeli mam swoje zdanie to znaczy, że jestem pedofilem?

            Widzę że studia dały Ci jedynie pewność siebie, ale życia Cię nie nauczyły, mam nadzieję że nie spotkamy się, bo nikomu nie życzę trafić na tak niekompetentnego psychologa.
            Niestety, ale Twoja wypowiedź mimo że napisana pięknymi słowami sięgnęła dna.
            Nie daleko padło jabłko od jabłoni :) Rozumiem, bronisz mamy, ale jeśli masz odrobinę kultury osobistej, nie odpisuj mi bo zaczynam się bać co jeszcze możesz mi napisać… Adamie.

            PS> naprawdę chciałbym, z całego serca żeby ksiądz o którym jest mowa pozwał autora tekstu wg. art 216 Kodeksu Karnego (znieważenia publicznego) o najwyższym wymiarze kary.

          • http://3dno.pl/ Adam Gabryelów

            >Sugerujesz mi, że jestem idiotą,

            tak – myślałem, że wystarczająco wyraźnie to napisałem

            > że jestem pedofilem, lub mam takie skłonności ?

            Idiotę cechuje to, że nie potrafi czytać ze zrozumieniem. Sugeruję dokładnie to, co napisałem – że będąc pedofilem świetnie byś sobie poradził, umiejąc tak sprawnie wszystko relatywizować.

            >I to piszę psycholog? Wybacz, ale poniżasz się takim twierdzeniem.

            Nie – ja poniżam Ciebie. I to nie twierdzenie, to fakt.

            > z tego co widzę w Warszawie nie nauczyli Cię kultury osobistej, ani szacunku do drugiej osoby, nie ważne kim by ona nie była.

            Bardzo ważne „kim by ona była” – na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Przynajmniej na mój.

            > czy ja cię w moich wypowiedziach obrażam?

            Nie, Ty próbujesz budować swój wizerunek „obiektywnego” będącego ponad wszystkim, ponad opisanymi relacjami i ludźmi, którzy je opowiedzieli. W swoim mniemaniu jesteś alfą i omegą – samozwańczym „obiektywnym”. Ja jestem człowiek z krwi i kości, mówię co myślę bez owijania i zasłaniania się kulturą osobistą, którą mam, ale wobec właściwych osób. Rzeczy należy nazywać po imieniu – ludzi też.

            > nie spotkamy się, bo nikomu nie życzę trafić na tak niekompetentnego psychologa.

            Trudno spotkać osobę bez imienia i nazwiska, więc ja Cię na pewno nie spotkam. Tym bardziej, że należysz najwyraźniej do typowych internetowych kozaków, którzy napinają się tylko w internecie, kiedy są anonimowi, a poza internetem są typowym nikim.

            > PS> naprawdę chciałbym, z całego serca żeby ksiądz o którym jest mowa pozwał autora tekstu wg. art 216 Kodeksu Karnego (znieważenia publicznego) o najwyższym wymiarze kary.

            Wiem, że tego byś własnie chciał – bez względu na prawdziwość opisanych sytuacji. Gdybyś nie był idiotą, zrozumiałbyś, że tym samym właśnie przyznałeś się do bycia nim.

          • obiektywny

            No i sam to napisałeś „Ja jestem człowiek z krwi i kości, mówię co myślę bez owijania i zasłaniania się kulturą osobistą, którą mam, ale wobec właściwych osób.”
            Po tym fragmencie nie mamy o czym dalej pisać… Każdy prostak tak się tłumaczy. Po Co CI wykształcenie skoro i tak jesteś prosty? Nie życiowy, który ma klapki na oczach i ograniczony horyzont.
            Tutaj się różnimy i nie widzę potrzeby dalej pisać skoro prawda ma być po Twojej stronie ;) Mam Cię na oku :)

          • obiektywny

            Aha i jeszcze jedno, Tobie bliżej do zaburzeń osobowości niż mi do pedofili – jeśli mamy się wzajemnie obrażać ;)
            Ale nie mam potrzeby pisać o Tobie że jesteś idiotą – co to tego stwierdzenia faktu potrzebuje rozmowy werbalnej. :)
            Nie ważne czy jesteś psychologiem, czy dziennikarzem – ja wymagam obiektywnego spojrzenia na świat, a nie pójścia w jednym „być może” ślepym kierunku

    • http://3dno.pl/ Adam Gabryelów

      Jako człowiek uważam, że każdy ma prawo do głupoty i zwykle nie komentuję podonych wpisów, ale ten komentarz naprawdę mi zaimponował – jako psycholog muszę docenić siłę użytej w nim manipulacji.

      1) Opinia jest wtedy, kiedy ktoś coś ocenia, a w tekście są relacje. Nie wiem, czy to mylenie pojęć należy przypisać złej woli czy głupocie osoby komentującej, ale tak czy owak jest ona rażąca.

      2) Obwinianie ofiar jest tak obrzydliwe, że trudno to wyrazić słowami – przynajmniej tymi cenzuralnymi. Bronienie (zarzutów) pedofilii hasłem: „kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień” jest w istocie mówieniem, że nie nikt nie może zbrodni nazwać zbrodnią, bo każdy czasem robi coś nagannego. No tak, jeden jest pedofilem, a drugi czasem przeklina. Ale to nie czyli obu występków równymi i nie zakazuje temu co przeklina, bronić siebie i swoich dzieci przed pedofilami.

      Trzeba jednak przyznać, że jest to najlepsza możliwa obrona każdej zbrodni – skłonić ofiary, aby to one czuły się winne, kiedy opowiadają o swoich krzywdach: „Ktoś cię wykorzystywał i molestował? Nie masz prawa tak mówić, w końcu też nie jesteś bez winy, bo sam czasem przeklinasz!” Myślę, że to idealna strategia manipulacji dla każdego pedofila.

      3) Mówienie, że nie można czegoś poruszać publicznie dopóki nie ma wyroku sądowego jest w istocie sugestią utrzymania patologii. Wiele afer zostało wyjaśnionych dzięki ich nagłośnieniu – mur milczenia pęka powoli, ale ktoś musi go najpierw naruszyć. Relacje jednych popychają do mówienia innych i system wyciszania różnych paskudnych spraw powoli zaczyna się sypać. Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem.

      Nie wiem, czy osoba ukrywająca się za pseudonimem „obiektywny” jest pedofilem, ale na pewno świetnie by sobie poradziła mając tę dewiację seksualną.

      • obiektywny

        Wspaniałe gierki słowne, niestety Szanowny Panie ominął Pan temat dowodów – dlaczego ?
        Napisałem wprost – Nie ma twardych dowodów o winie w/wym. księdza.
        Jest artykuł, są komentarze- wiec dlaczego Pana zdaniem nie ma dowodów ? Dlaczego na ten temat się Pan nie wypowiada?
        Moja odpowiedź jest prosta- jeśli pojawią się dowody – ok, ale póki ich nie ma, to jakim prawem nazywacie księdza – pedofilem ?

    • urban

      Wieź koleś przestań już błaznować. Dziennikarze PL, to nie pajace z tv trwam, tv republika, radio MaRyja, w sieci, do rzeczy i kilku (dosłownie) innych, który żyją z kłamstw, manipulacji i pomówień. Jestem przekonany, że autorka pisząc ten artykuł nie „powiedziała” jeszcze wszystkiego. Myślę, że ma jeszcze nie jednego asa w rękawie.

  • http://regiopis.pl Lila Gabryelów

    Nadszedł moment, w którym postanowiłam włączyć się w tę dyskusję. Osoba kryjąca się pod nickiem „obiektywny” straszy mnie, jak napisała – z całego serca – paragrafami i bliżej nieokreśloną odpowiedzialnością. Proszę się uspokoić. Odpowiedzialność za mój tekst biorę w całości na siebie. Dopóki więc nie zostałam skazana, spokojnie można przyjąć, że dziennikarskie standardy zostały zachowane, a świadkowie mówili prawdę.

    To właśnie za sprawą takiej m.in. postawy, jaką prezentuje ten komentator, proceder mógł trwać tak długo. Skąd taka pseudo-obiektywna postawa się bierze? Można się tylko domyślać. Nie jest on nawet „potulnym” parafianinem, o jakim pisałam w tekście. Bo obawy o ujawnienie się w takim niewielkim środowisku jestem w stanie zrozumieć. Ale ta pełna hipokryzji troska o wyciszenie sprawy i próba wzbudzania winy w świadkach zdają się mieć głębsze motywy. Mam nadzieję, że czytelnicy będą umieli osadzić wszystko we właściwym kontekście.

    • Obiektywny

      „Dopóki więc nie zostałam skazana, spokojnie można przyjąć, że dziennikarskie standardy zostały zachowane” na podstawie tego fragmentu wnioskuję, że sama nie jest Pani w stanie stwierdzić, czy standardy zostały zachowane, czy nie i dopóki, ktoś nie powie Pani, że naruszenie etyki dziennikarskiej miało miejsce, będzie Pani żyła w przekonaniu, że wszystko jest OK?
      Po drugie.. Nikt z komentatorów tego artykułu nie dba o to aby sprawa została wyciszona tylko WYJAŚNIONA, większy problem stanowi autentyczność wszystkich zgromadzonych materiałów i w głównej mierze na tym polu pojawiają się wątpliwości..
      Sugeruje Pani, że osoby nie zgadzające się z Pani stanowiskiem nie są zdolne do osądzenia wszystkiego we właściwym kontekście? A gdzie tu obiektywizm? Jak ktoś jest przeciwko to od razu jest „ble i fuj”?
      Z całym szacunkiem dla dziennikarzy śledczych… Mam świadomość, że niejednokrotnie publikowane przez nich artykuły, przyczyniły się do ujawnienia prawdy, często nawet najgorszej. Nie mniej jednak artykuł uważam za przesadzony i przekraczający pewne granice.. Chyba nikt nie chciałby zostać opisany w ten sposób.. ksiądz to też człowiek. Oczywiście jeśli wszystkie zarzuty stawiane księdzu przez panią redaktor się potwierdzą to odpowiednio skomentuję zaistniałą sytuację.. Ale jak dotąd moje zdanie nie ulega zmianie..

  • http://regiopis.pl Lila Gabryelów

    „W ŻYTOWIECKU KSIĄDZ MÓGŁ LATAMI DOPUSZCZAĆ SIĘ PEDOFILII”

    Afera pedofilska w Żytowiecku będzie tematem przewodnim jutrzejszego wydania Panoramy Leszczyńskiej. Właśnie w Żytowiecku, ponieważ redakcja zdecydowała się podać nazwę miejscowości oraz nazwiska oficjeli.

    Tymczasem już w piątek na jaw wyjdą kolejne, szokujące fakty na temat ujawnionej na Regiopisie afery pedofilskiej. Wszystko to w nowym tekście – tylko na Regiopisie!

  • Parafianka

    Czytając komentarze pod tym tekstem upewniam się tylko w przekonaniu, że głupota ludzka nie zna granic :)

  • julita

    halo, dzisiaj miał być dalszy tekst dotyczący księdza Andrzejka. I co wymiękła Pani?Oczywiście on nie pije, (nie wypada przyznać się księdzu), ale znam księży z Krobi, którzy z ochotą jeździli na tą plebanię żeby zachlać.

  • http://regiopis.pl Lila Gabryelów

    Proszę o cierpliwość. Z uwagi na konieczność autoryzacji pewnych wypowiedzi przełożyłam publikację nowego tekstu na jutro. Na razie powiem tylko tyle, że jest bardzo mocny, a zawarte w nim informacje mogą zainteresować nawet prokuraturę.

  • Ciekwaski

    Oby to, co pani napisze, było warte oczekiwania na wpis.

  • matis

    Pan Jezus w czasie procesu nie nadstawił drugiego policzka gdy został uderzony tylko zapytał :”Dlaczego mnie bijesz”. J18,23
    Okładka PL żenująca.

  • Szczun z Grodziska

    Znam rodzinę księdza W. pochodzącego z Grodziska Wlkp. Wielu jego rówieśników, z którymi kończył tutejsze szkoły stanowczo twierdziło jeszcze przed ujawnieniem afery, że już w czasach szkoły powszechnie określano księdza Serdelka „ciepłym”. Dzisiaj sprawa księdza Serdelka odbija się szerokim echem w rodzinnym mieście. Niedowierzanie miesza się z częstym „wcale mnie to nie dziwi”.

  • Pingback: Zło jest lepiej chronione niż dziura w ulicy i zarośnięte rowy – o tym, co się nie nadaje