A już się cieszyłam, że ktoś zrobi ze mną porządek. W środę na Facebooku pod tekstem „Nie będę oszczędzał… na kolesiach” burmistrz Jerzy Kulak zarzucił mi kłamstwo. A właściwie 8 kłamstw. Dużo, nie? Miałam nadzieję, że mi je wszystkie wyliczy. W sądzie. Ale burmistrz zrobił to po swojemu – cichaczem wykasował swoje komentarze. Zapewne się przestraszył, że sam trafi na ławę oskarżonych.
W końcu „kłamstwo” to bardzo silne oskarżenie. A „8 kłamstw” to osiem razy silniejsze oskarżenie. Gdyby Jerzy Kulak miał to wszystko udowadniać w sądzie, to zapewniam – nie udałoby mu się to. Zapewne dlatego burmistrz podwinął ogon i po cichu zrejterował, próbując zacierać ślady poprzez wykasowanie swoich wypowiedzi.
Po komentarzu Kulaka został jedynie ślad w postaci mojej odpowiedzi, która była ripostą na przytoczony przez burmistrza cytat z Nietzshego „Nikt tak nie kłamie, jak człowiek oburzony”. Odpisałam mianowicie, że burmistrz tym samym „nazywa Polaków kłamcami, bo powszechnie oburza ich samowola władzy.” No może nie wszystkich. Na pewno nie rodzinę Kulaków, a przynajmniej niektórych jej członków.
A klan Kulaków atakuje zbiorowo. Swój komentarz na Facebooku zamieściła też pani Magdalena Wojtkowiak, prywatnie – ciotka burmistrza. Obruszyła się, że nie może zamieścić kolejnego komentarza. Nie mogła prawdopodobnie dlatego, że w międzyczasie jej siostrzeniec skasował to, co chciała skomentować. Co było dalej? Możecie się domyślić. Komentarz wspomnianej dyskutantki także zniknął. Przypadek? Nie sądzę ;)
Rodzi się pytanie: czego tak bardzo przestraszył się burmistrz? Dlaczego jego zachowanie było na poziomie gimbazy (nie obrażając najmłodszych czytelników), a nie burmistrza 20-tysięcznego miasta? Czy powodem była obawa o to, że to ja wyciągnę konsekwencje wobec niego, skoro publicznie pomówił mnie o kłamstwo (a właściwie osiem kłamstw)? Takie wpisy mogłyby być świetnymi dowodami w sprawie. A przypominam panu burmistrzowi, że w sieci tak do końca nic nie ginie. Nie zamierzam jednać podawać go do sądu – to nie w moim stylu. Wystarcza mi, że najwyraźniej uznał swój błąd. Szkoda tylko, że nie zrobił tego jak dorosły mężczyzna, a raczej jak pewne zwierzę futerkowe. Może i sympatyczne, ale kompletnie niewiarygodne w roli lidera – także lokalnej społeczności.
Wypowiedzi reprezentują wyłącznie poglądy osób, które je zamieściły.