Archiwum kategorii: miasto

Gostyńskie kameleony

gostyńskie kameleony
Kameleon mógłby być symbolem gostyńskich polityków. Zwierzę to zmienia barwy równie sprawnie jak nasi samorządowcy.
Z czerwonego w niebieski, a nieraz odwrotnie. Nawet nazwy są tu płynne – raz znaczą jedno, a raz drugie. I jak tu potem ufać politykom?

Kto za kim stoi?

Układ Marcinkowskiego i klan Kulaków
Kampania nabiera rozpędu. W Gostyniu do wyboru mamy dwóch kandydatów na burmistrza. Ale jak zawsze będzie to transakcja wiązana. Za każdym z nich ktoś stoi.
Jacyś koledzy, jakieś zobowiązania, a czasem nawet jakaś rodzina. Jedni nazwą to ugrupowaniem politycznym, inni układem, kliką lub klanem. Zwycięzca może ułatwić karierę reszcie. Przegranego nie raz przygarniali koledzy, którym udało się dostać na stołki. Zadajmy dziś fundamentalne pytanie: kto za kim stoi?

Chleba czy igrzysk?

Kulak czy Marcinkowski?
Robert Marcinkowski jest czujny. Namierza precyzyjnie i bez sentymentów rzuca się do gardła. Dotychczasowy burmistrz Jerzy Kulak śpi. Liczy na dobrą pamięć mieszkańców i ich umiejętność czytania.
Niekoniecznie ze zrozumieniem. Przecież wszystko widać na obrazkach Gostyńskich Wieści z Ratusza, które podsumowują mijającą kadencję. Każdy dostanie do skrzynki (częściowo już dostał) pięć tematycznych egzemplarzy. Która taktyka okaże się skuteczniejsza, dowiemy się już za miesiąc.

Basen tonie, płace rosną

basen
Fajnie jest być dyrektorem. Zwłaszcza w jednostce podległej gminie. Bo dyrektorska pensja co miesiąc jest, a o finanse firmy martwić się nie trzeba. Wiadomo - jak zabraknie, to się z gminnego budżetu kolejny milion dołoży i po kłopocie.
Tak dobrze miał szef gostyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, Zbigniew Kordus, zarządzający pływalnią. Burmistrz od niego planów ograniczenia strat nie wymagał, to i się dyrektor nie trudził. I wszystko byłoby dobrze, pływalnia generowałaby spokojnie coraz większe straty, płace pracowników by rosły, nikt by się nie oburzał. Tylko przyszła Najwyższa Izba Kontroli i namieszała w tak dobrze funkcjonującym układzie.

Jeden zero dla Kulaka

Ważą się losy gostyńskiego kartodromu. Jeszcze się sezon nie zaczął, a już rozegrano tutaj mecz. Między radnymi a burmistrzem. Na razie jeden zero dla Kulaka. Ograł radnych. Być może będzie rewanż.
Oby tylko wielkim przegranym nie byli mieszkańcy Gostynia. Była to gra w przerzucanie gorącego kartofla. Przegrywa ten, kto będzie musiał podjąć niepopularne decyzje. Ich konsekwencją może być upadek toru kartingowego lub dalsze głośne skargi mieszkańców na poziom hałasu z kartodromu.